wirtualne impresje

proces7

Bez przebaczenia

leave a comment »

Wyrządzone przeze mnie szkody pijackiej euforii są nie do naprawienia. Krzywdy, jakie alkoholik wyrządził swoim bliskim, są zbrodnią przeciw ludzkości, żaden trybunał, boski czy ludzki nie jest w stanie tego anulować skasować. Jeśli powołam się na jakiegokolwiek boga, to żaden sąd ostateczny tego wyroku nie odwoła. Zastanawiam się, czy można by pertraktować z Bogiem… Uważam, że nie, bo w moim wyobrażeniu, jeśli Bóg istnieje, to jest sędzią niezawisłym i sprawiedliwym, jego wyrok może być tylko jeden: winny. Ja zaś przyznam się do winy. Natychmiast i bez wahania. Inni, bardziej bądź mniej znajomi z pobliża – jeśli tu w ogóle i w tym sensie można pisać o jakimś pobliżu – poklepują mnie po plecach i mówią: naprawiłeś już swoje błędy, nie pijesz tyle lat, wynagrodziłeś swoim bliskim, a nawet tym dalekim, wyrządzone krzywdy. Chce krzyknąć: kurwa nie!
Jak do jasnej cholery mogę zmienić fakt, że moje obecne i ewentualne przyszłe dzieci są z automatu skazane na tę rujnującą ich życie przypadłość. A dzieci mają ten parszywy syndrom DDA. A zdewastowana psychika moich Rodziców, moich Żon?
Tego nie ukoją najlepsi terapeuci, psychologowie czy żadne terapie lekowe. Jeśli przetłumaczę tę kwestię na moją chrześcijańską kulturę i byt, to sentencja jest jedna.

Teraz idę do baru. Podwójny burbon z kolą i piwo, potem jeszcze raz to samo, aż zrobi się ciepło w żołądku, a potem za chwilę, za kwadrans to magiczne piknięcie w umyśle. I do kolejnej delirki, będzie dobrze. Ta przestrzeń pomiędzy następnym rzyganiem po stołach, łóżkach, gabinetach i zwierciadłach mojej proletariackiej kasty. Ta prosta między tym najlepszym łykiem alkoholu, a szczaniem i sraniem pod siebie. W korytarzach śmierdzącego mojego potu i drżących łap, w kalejdoskopie odrazy. To wszystko wyda mi się w tym momencie nieskończone.

proces

Written by procesVII

23 listopada, 2023 @ 4:10 pm

Dodaj komentarz